Cyrk Arena - od zwykłości do wielkości
- Boss
- 28 gru 2020
- 3 minut(y) czytania
Minęło 13 lat odkąd Agnieszka i Mirosław Złotorowiczowie postanowili porzucić pracę dla kogoś i na bazie doświadczenia zdobytego w wielu europejskich cyrkach, otworzyć swój własny cyrk, spełniając tym samym marzenie każdego artysty cyrkowego. Tak powstała reaktywowana "Arena", która nazwą nawiązywała do znamienitego cyrku o tej samej nazwie prowadzonego przez dyrektora Andersa.
Historia nowej "Areny" jest o tyle ciekawa, że cyrk ten przeobraził się na przestrzeni minionych lat niczym brzydkie kaczątko w pięknego łabędzia. Cyrk państwa Złotorowiczów od samego początku pretendował do bycia dobrym i rozpoznawalnym cyrkiem. Lecz nie od razu Kraków zbudowano. Pierwsze dwa sezony były sezonami zdecydowanie na rozgrzewkę. Cyrk już wtedy wyjechał z porządnym, charakterystycznym, czerwonym namiotem, który w odróżnieniu od innych nowych cyrków powstających w tym okresie, nie nosił śladów zużycia.
W pierwszych latach działalności, Cyrk Arena charakteryzował przede wszystkim zadbany sprzęt - czysty namiot, estetyczne płoty i barakowozy, a także kwiaty na frontonie, całkiem ładna kurtyna i loże na styl Cyrku Zalewski. Generalnie, nie sposób zaprzeczyć, że w pierwszych latach działalności, "Arena" inspirowała się mocno "Zalewskim" - były bardzo podobne loże, pokrowce na fotele, kwiaty na płotach i kasie, a nawet bardzo podobny plawit. Fasadę kupiono od Cyrku Domino/Sindbad, który akurat zakończył karierę.
Ówczesny program był przyzwoity, ale nieco ginął w niewielkim gąszczu innych całkiem ciekawych programów, które akurat prezentowano w "Koronie", "Zalewskim" i "Europie", czy nawet w polsatowskim Gwiezdnym Cyrku albo nawet niemieckiej "Berolinie" będącej na tournee w naszym kraju. Wówczas te trzy polskie cyrki były uważane za najlepsze. W show można było zobaczyć psy, kucyki, kozy, lamy, osiołki, wielbłądy, popisy Duetu Syrius, Duet Brandszteter, Wiesławę Marczak, ukraińskiego Klauna Andrieja i oczywiście numery dyrektora cyrku, Mirosława Złotorowicza, które cieszyły się ogromnym uznaniem publiczności - nie tylko wolne drabiny, ale przede wszystkim balans ze szkłem podczas którego pan Mirosław wspinał się pod samą kopułę cyrku na pionowym maszcie, utrzymując jednocześnie balans ze szkłem. Był to prawdopodobnie wówczas jedyny taki numer w Europie, a na pewno jeden z nielicznych.
Wszyscy wiedzieli, że "Arena" ma potencjał, jednak nie wszyscy wierzyli w to, że cyrk ten będzie się rozwijał. W Polsce dominuje bowiem model albo kompletnego nierozwijania się w celu zarabiania wyłącznie pieniędzy, albo słabego rozwijania się do pewnego momentu z późniejszym okresem stagnacji. Reguła ta nie tyczyła się polskiej "Areny", która już w swoim trzecim sezonie zmieniła namiot na błękitny, zakupiony od niemieckiego Zirkus Aeros. Właśnie w tym okresie kilkukrotnie zmieniono okleiny na wozach, dokupiono nowe światła, w tym LEDy i głowice, upiększono kurtynę i napis, zmodernizowano tabor, a w cyrkowym zwierzyńcu pojawiła się nawet zebra i kangur. Był to okres intensywnego rozwoju "Areny" w którym coraz bardziej zbliżała się ona do polskiej czołówki.
Przełomem okazał się rok 2014 w którym cyrk wyjechał z zupełnie nowym, włoskim namiotem produkcji Scola Teloni o średnicy 32 metrów, o inwestycji której dyrektor poinformował już w sezonie 2013 podczas jednego z wywiadów w Gryfinie.
Nowy namiot przyniósł nowe możliwości. W widowisku po raz pierwszy pojawiły się lwy prezentowane przez Tomasa Ringela z Czech. Przyniosły one cyrkowi rekordowe frekwencje i ogromne zadowolenie widzów. To był okres w którym jakość programów "Areny" zdecydowanie poszła w górę. Pod szapitem przybywało także świateł i innych gadżetów, tworzących niesamowity klimat. Cyrk Arena nie tylko znalazł się w trójce najlepszych cyrków w Polsce, ale stał się najpiękniejszym cyrkiem w kraju, którym bezapelacyjnie jest do dziś.
Ta piękna chęć ze strony dyrekcji do utrzymywania godnego poziomu trwa do dziś. W chwili obecnej Cyrk Arena dla wielu miłośników sztuki cyrkowej, jest najlepszym cyrkiem w kraju, od kilku już lat prezentując naprawdę arcyoryginalne numery jak chociażby hula-hoop w powietrzu, wrotki, rzadko spotykana u nas ramka, niesamowity numer w kole z gołębiami w wykonaniu Duetu Jednoróg, jeżozwierze, czy fenomenalny balans na krzesłach połączony z kontorsjonistyką w wykonaniu artysty ze słynnego węgierskiego rodu - Devida Adama. Przez ostatnie trzy lata widzów bawił polski duet klaunów Johnattan Fublee i Łukasz Gołębiewski. Była to jedyna okazja do podziwiania znanych polskich artystów, którzy dotąd przez wiele lat występowali w cyrkach czeskich i węgierskich. Cyrk Arena charakteryzuje się także wesołą gromadką zwierzęcą w postaci 7 wielbłądów, osiołków, kucyków, konia i lam z którymi dyrekcja nie ma zamiaru się rozstać ani na arenie, ani poza nią.
Nie sposób nie wspomnieć o niezwykłej kasie jaka powstała w Radomiu na specjalne zamówienie Cyrku Arena. Była wykonywana wiele miesięcy, kosztowała krocie, ale w chwili obecnej jest jedną z najpiękniejszych fasad w całej Europie przed którą mnóstwo widzów robi sobie pamiątkowe zdjęcia po zakończonym widowisku, tym samym fundując cyrkowi darmową reklamę i rozpoznawalność, bo wiele z tych zdjęć trafia potem do internetu.
Niebawem na cyrkowej bazie całe rodziny będą mogły znów spotkać się z cyrkowymi wielbłądami, bo przecież trzeba dobrze spożytkować ferie zimowe podczas których niewiele jest alternatyw do aktywności na świeżym powietrzu. Rok 2021 będzie 14. sezonem dla reaktywowanego Cyrku Arena. Z pewnością państwo Złotorowiczowie zaskoczą nas zarówno nowymi, wyszukanymi numerami, jak i stałymi punktami programu będącymi klasyką. To z pewnością nie jest zwykłość, to wielkość.
Nie lubię jak mnie ktoś rusza z pierwszego miejsca i to po to żeby można było się ze mnie pośmiać. Od tego jest klown żeby sobie radził. Nigdy już nie kupię pierwszego rzędu. Było to dwadzieścia lat temu i moje dziecko dorosło ale ja na cyrk już nie mam ochoty choć mógłbym przecież pójść razem z żoną.