Cyrk Imperial Show ze swoim wodnym show przemierza już polskie drogi. W Lublinie odwiedziła go fanka Patrycja, która napisała relację z tego wydarzenia. Z okazji Światowego Dnia Cyrku prezentujemy poniżej artykuł przygotowany przez Patrycję. Miłego czytania!
Cyrk Imperial Show w tym roku ponownie zawitał do Polski z nowym programem na wodzie, pt. “Lord of the Lightnings”. Zeszłoroczna produkcja pt. “Burlesque” oczarowała mnie na tyle, że do dziś ją wspominam z uśmiechem na ustach. Nie da się ukryć, że i teraz byłam niezwykle ciekawa tego, co przygotowano na sezon 2024. 7 kwietnia br. - podczas ostatniego dnia wizyty ekipy w Lublinie - miałam okazję dwukrotnie oglądać tegoroczne show. Czy i tym razem moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne? Odpowiedź można znaleźć poniżej.
Miasteczko cyrkowe prezentuje się dobrze - nietrudno zauważyć kolorową kasę, charakterystyczny namiot i urokliwe płotki ze świecącymi w nocy lampkami. W małym foyer znajdziemy różne stoiska - możemy nabyć tam watę cukrową, popcorn, napoje, ale i też zabawki. Zdecydowanie warto zwrócić uwagę na zagospodarowanie przestrzeni szapita - arena z fontannami wypełnia znaczną jego część, tym samym optycznie powiększając wnętrze. Można by się pokusić o stwierdzenie, że w namiocie jest ciasno - jednakże podczas oglądania spektaklu mankament ten staje się niezbyt znaczący.
Widowisko rozpoczyna piękna parada powitalna z udziałem pięciu tancerzy - trzech kobiet pochodzących z Australii, Bułgarii oraz Białorusi i dwóch mężczyzn narodowości gruzińskiej. Ich udział w spektaklu to strzał w dziesiątkę - są obecni podczas prawie każdego występu! Wyróżniają ich nie tylko zróżnicowane i dokładnie wykonywane choreografie, ale również przepiękne stroje, które zmieniają do każdego wyjścia oraz energia, niewątpliwie udzielająca się każdej obecnej na programie osobie. Jak na początek wzajemnej współpracy, grupa spisuje się naprawdę rewelacyjnie! Tło do parady powitalnej stanowi utwór “The Greatest Show”, który darzę ogromnym sentymentem. Doskonale komponuje się on z choreografią oraz akrobacjami w kole, które dodatkowo urozmaicają wstęp do przedstawienia. Do finału z przesłaniem również wykorzystano piosenkę z “Króla Rozrywki” - tym razem możemy usłyszeć równie cudowne “This is Me.” Wspaniale jest ujrzeć ponownie wszystkich wykonawców programu i się z nimi pożegnać. Zarówno finał, jak i entree przygotowane są z rozmachem i nie brakuje efektów specjalnych.
Jeżeli chodzi o występy artystyczne - naprawdę jest co oglądać! W programie każdy znajdzie coś dla siebie - począwszy od ekwilibrystyki na wałkach, przez gimnastykę napowietrzną na szarfach, aerial hammock, ewolucjach na luźnej linie, pokazie z hula-hoop, na wysokiej linie poziomej kończąc. Ten ostatni numer wykonuje pochodzący z Kirgistanu Belek Ishenbekov - artysta nie tylko przejeżdża na monocyklu po linie, ale też chodzi po niej z zasłoniętymi oczami. Emocje sięgają zenitu! Na koniec pierwszej części Belek prezentuje gimnastykę na chińskich masztach - jest to rewelacyjny, trzymający w napięciu pokaz - nie widziałam nigdy wcześniej tego numeru w takim wydaniu. Trzeba to ujrzeć na własne oczy!
Rewelacyjne wrażenie wywarł na mnie napowietrzny pole dance, wykonywany w drugiej części widowiska przez jedną z tancerek. Występ ten charakteryzuje szeroka gama póz, odpowiednio dobrany podkład muzyczny i płynność przechodzenia z jednego elementu w drugi. To był zdecydowanie najlepszy pole dance, jaki do tej pory widziałam - fakt, że jest on prezentowany w powietrzu, niewątpliwie stanowi wartość dodatnią. Takie numery można podziwiać bez końca.
Warto również skupić się na komiku - w tę rolę wciela się pochodzący z Mołdawii Igor Arhangorodschi. Prezentuje on repryzy dla publiczności należącej do każdej kategorii wiekowej - zaprasza do współtworzenia szalonej orkiestry, próbuje wykryć różne ciekawostki w głowach zgromadzonych widzów, przedstawia swoje umiejętności w kręceniu hula-hoop i nie tylko. Na początku drugiej części programu możemy poznać jego umiejętności żonglerskie - prezentuje on żonglerkę odbijaną, jednakże piłki odbijają się nie tylko od tworzywa na podłodze, ale i też latają na lewo i prawo. Wszystko to odbywa się dzięki konstrukcji przypominającej trójkąt, w środku której znajduje się artysta - ciężko oderwać wzrok!
Moją uwagę zwróciła także gimnastyka w żyrandolu. Niełatwo jest dobrze wykorzystać ten nieszablonowy rekwizyt - jednakże w tym przypadku tancerka wykonująca akrobacje doskonale sobie z tym poradziła. Nie brakuje tanecznego wprowadzenia w klimat występu, a stanowiący ścieżkę muzyczną utwór Lany Del Rey “Young and Beautiful” świetnie dopełnia i tak ciekawy już występ.
W programie można zobaczyć też Tesla Show - artysta ukryty pod strojem złożonym z małych łańcuchów “bawi się prądem”, odgrywając przy tym w interesujący sposób znane utwory muzyczne. Pokaz nie jest długi i stanowi ciekawy przerywnik pomiędzy głównymi występami.
Odpowiadając na pytanie znajdujące się na początku tekstu, mogę śmiało stwierdzić, że takiego programu nie sposób przegapić. Z ogromną chęcią obejrzałabym go ponownie. Wszyscy artyści wprowadzają widza w absolutnie fantastyczny klimat, pełen radości, zachwytu, wzruszeń i zaciekawienia. Skupiające uwagę występy i choreografie dopełnia profesjonalnie zaaranżowana gra świateł oraz bardzo dobrze dopasowane podkłady muzyczne i bogate stroje wykonawców. W cyrku panuje ciepła, rodzinna atmosfera, serdeczność całej ekipy również chwyta za serce. Do “Imperial Show” zdecydowanie warto się wybrać - i chyba nie będzie zaskoczeniem jak powiem, że już zaczynam być ciekawa przyszłorocznej produkcji.
Comments